poniedziałek, 25 listopada 2013

Public Service Announcement

Na wypadek, gdyby ktoś tu zajrzał:
Przeniesliśmy się TUTAJ

(już jakiś czas temu, co wyjaśnia brak updatów na blogspocie...)

środa, 27 marca 2013

Relacja z Pyrkonu część 2. - Bring me Solo and the cookie!


Zgodnie z obietnicą dziś pokażę więcej zdjęć z naszej babeczkowo-pyrkonowej misji. Jeśli zdjęcia nie są nasze, staram się podlinkować autora, ale jeśli nie uda mi się wszystkich ogarnąć  - proszę nie pozywajcie mnie nigdzie. Zwłaszcza, że wycieczkę do Poznania i latanie po zewnętrzu bez płaszcza przypłaciłam obrzydliwym przeziębieniem…

Odkryłam dziś na FB Mega Album Pyrkonowy 1 i 2, gdzie uczestnicy mogą dodawać swoje zdjęcia z konwentu. Ludzie. Nie spodziewałam się, że wśród nich znajdzie się tyle naszych słodkości! Jeszcze raz wam dziękuję i w sumie to nie wiem gdzie się podziać ze zmieszania…

Uwaga! Heavily loaded with pictures!

 Rozłożyliśmy stoisko i opisujemy babeczki

 Jest ich tyle, że bez excela nie da rady


Pół godziny później wciąż opisujemy babeczki 

Widok z balkonu

Jedne z pierwszych głodomorów 

Pewnie znowu rzuciłyśmy jakiś suchar miesiąca. Przy nocnym malowaniu dekoracji powstało ich tyle, że można by urządzić konkurs…

You eat or you die!

Więcej babeczek. Miliony.



Nasi sąsiedzi z naprzeciwka – modelarze Star Wars! 

Była i Commander Shepard…

…i przemiła szamanka… 

…nie wiem dokładnie co to ale lubi babeczki i ma super strój
 …i ten młody adept sztuk magicznych.

A teraz patrzajcie. Na takie zdjęcie polowałam chyba ze dwa dni. Co tam że wyglądam jak ziemniak. Szturmowcy próbowali jeść nie zdejmując hełmów…Też potrzebuję hełmu.


Oto ja (foto stąd)


Babeczki w waszych obiektywach (stąd):










Widzieliśmy także Ilonę z Chaty Wuja Freda I nawet dostaliśmy ślimakoautograf. Pani Ewa Białołęcka również się u nas zjawiła i pożarła. Jesteśmy sławni.

Ślę pyrkonowe pozdrowienia dla Nathaniele, która prowadziła warsztaty tańców szkockich, na których się wybawiłam i chyba wydyszałam płuca. Może widzieliście ją na konwencie, o:



Wciąż poszukiwane są zdjęcia z warsztatów!

Pozdrówka również dla dwóch braci z trzecim młodszym bratem, free hugsami i pluszowym etui z Cthulhu. Jeśli to czytacie, wiedzcie, że jesteście fajni!

Uczyniliśmy nowy header na bloga, gdyż poprzedni (cytuję) "wyglądał jak naleśnik". Podoba wam się?

poniedziałek, 25 marca 2013

Relacja z Pyrkonu część 1. - Zombified but Satisfied



Wróciliśmy! Z największego konwentu w Polsce – Pyrkonu 2013, na którym w tym roku pojawiła się rekordowa liczba uczestników – ponad 12 tysięcy osób! Dosłownie over 9 000! Ja, Khar i Angy wraz ze znajomymi wybraliśmy się tam z samobójczą misją. Nie próbowaliśmy tego nigdy wcześniej. Zabraliśmy ze sobą miliony własnoręcznie wypieczonych i ozdobionych babeczek. Jakimś cudem zmieściły się do samochodu, jakimś cudem dojechały całe z Krakowa do Poznania, a my nie umarliśmy całkiem, tylko nas zzombifikowało. Rozstawiliśmy nasze stoisko, ja i Angy blade i wymęczone poleciałyśmy przebrać się w lodowatym kiblu, a potem już poszło…

Pyrkon był WSPA-NIA-ŁY! Zaglądaliście do nas licznie i nie szczędziliście ciepłych słów, komplementów i dobrych życzeń! Wżeraliście babeczki jak porąbani i jeszcze wracaliście po więcej, wysyłaliście przyjaciół, braliście więcej dla mam, ukochanych, dzieci, rodzeństwa. Rozmawialiście z nami o ulubionych książkach, grach i serialach. Przyszliście w przepięknych strojach, nad którymi kwiczałam z zachwytu (część udało nam się uwiecznić i pokażę tutaj, jak tylko dotrą do mnie zdjęcia). Była Commander Shepard, była dziewczyna z maleńkim Totoro na ręku, były steampunkowe damy i dżentelmeni, najsłodsza dziewczyna z Team Fortress i dzikie hordy asasynów. Zjedliście WSZYSTKO!

Dawno nie spotkałam tylu kochanych ludzi w jednym miejscu, a przyjechaliście ze wszystkich zakątków Polski. Sami Poznaniacy też nas bardzo mile zaskoczyli – w sobotę musiałyśmy razem z Angy dotrzeć na Targi Poznańskie z naszego noclegu na własną rękę (umarłyśmy i rano nikt nie miał sumienia nas budzić), kompletnie nie wiedząc gdzie się znajdujemy, bez Internetu, bez mapy, nic. Napotkani na ulicy ludzie wszystko nam dokładnie wytłumaczyli i jeszcze dodali uśmiechy gratis – za 15 minut byłyśmy na miejscu. Takie miasto aż się prosi o kolejne odwiedziny! (No i Angy znalazła TO).

Muszę tutaj wspomnieć o kilku osobach, które spotkaliśmy na Pyrkonie – crazyandsexy, która odwiedziła nas tyle razy i nakarmiła babeczkami swoje dzieciaki, Kelena, który rozpoznał i pożarł unikatowego Ditto Pikachu, i innych tumblrowiczów którzy nas obfotografowali: khaleesiha, kasumisty, hanba-ci. Dzięki!

Poznaliśmy niesamowicie utalentowaną Cyd z Katowic, która prowadziła na Pyrkonie prelekcje i warsztaty hennowania – potrafi wykonać zarówno tradycyjne mehendi jak i nowoczesne twisty na temat ozdabiania dłoni henną. Zawitała do naszego stoiska, a tam ja już jej nie odpuściłam, bo zobaczyłam te misterne hennowe wzory – zostałam przez nią po nocy zahennowana w zamian za maleńki haracz z babeczek (zasługiwała na całe pudło!) Wiem, że robiła zdjęcie mojej dłoni, spróbuję je zdobyć  i tu pokazać.

Pozdrawiam też herbacianą Alicję, kudłatą Klaudię i uczestników warsztatów tańców szkockich, jeśli to przeczytają! Cieszę się, że mogłam was poznać i spędzić w waszym towarzystwie kilka chwil.

Trochę zdjęć znajduje się na tumblerze Angy, ale postaram się dodać tu wszystko co znajdę. Niedługo ciąg dalszy relacji! 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

This post is an elaborate rant about our trip to the largest fantasy-and-stuff convention in Poland, Pyrkon 2013. This event takes place annualy in Poznan, and this year we went there (for the first time!) with a badillion of nerdy handcrafted cupcakes! We met so many great people, and there was over 12 thousand of them. They ate our cupcakes clean, so we came back home zombified, but satisfied - my sweets were a great hit! This would not have happened without Khar and Angy. Ever. Pyrkon posts will be heavily pic-loaded, so even if you don't speak Polish you will definitely see what we brought there! Stay tuned for more about our trip!

piątek, 22 marca 2013

Pyrkon. Day one.

First, clarification: the owner of this blog herself doesn't write this post, skipping it on behalf of being dead tired. She's done a lot of work in last few days, so I, dude from HERE , write on her behalf. In short, there were cupcakes. Hundred's of them. And then, driving through half the country to transport said cupcakes to their proper destination. And setting up a shop and selling those to some great people. 
Said destination is Pyrkon (also known as largest fantasy-and-other-nerdy-stuff convention this country has.) Day 1 is behind us, two to go. We're all tired to the point of zombification by now, but well, we managed to do it. As for now, everything seems to work. If you came here guided by our convention stand, stay tuned and return here after it's over. There will be new stuff to watch, mostly involving cupcakes. And more detailed description of this endeavor, written by someone who isn't going mad from exhaustion...

Po pierwsze, klaryfikacja: sama właścicielka tego bloga nie pisze tego posta z racji śmiertelnego zmęczenia. W ostatnich dniach wykonała mnóastwo pracy, więc ja, gość stąd , piszę go w jej imieniu. W skrócie, kapkejki. Znaczy, babeczki. no. Setki. A potem jazda przez pół kraju w celu przetransportowania tychsetek babeczek do miejsca przeznaczenia. A potem ustawianie sklepu i sprzedawanie ich różnym wspaniałym ludziom.

Tym miejscem przeznaczenia jest Pyrkon. Dzień pierwszy za nami, jeszcze dwa. Wszyscy jesteśmy zmęczeni do punktu zombifikacji, ale udało nam się to zrobić. Póki co, wszystko wydaje się działać. Jeśli skierowało cię tutaj nasze konwentowe stoisko, stay tuned. I wróć tu po konwencie. Pojawi się tu sporo nowych rzeczy do oglądania, zawierającch przede wszystkim kapkejki. Bo co innego. Będzie też bardziej szczegółowy opis przedsięwzięcia, napisany przez kogoś, kto nie jest bliski szaleństwa z wyczerpania.

czwartek, 7 marca 2013

First Post Ever

This is the first post on this newborn blog, which will be a collection of my personal food adventures, as well as stuff that I just like. And I like a lot of stuff. Fantasy. Literature. History. Crafts. And most of all: food. I'm an aspiring, self taught pastry chef, and I'm passionate about both work and life. I believe that, as we spend most of our lives working, we really should do something that actually brings us satisfaction.

This blog is inspired by my friends - I would never have thought of writing one, even though I often wanted to share my ideas, products that I have discovered, or stuff that I made. So maybe, through the things I want to share with you, you will get inspired too?

I have learnt a lot from online blogs, and seen many beautiful things on them, pushing me to try new things, pleasing me visually or just keeping my thoughts on the brighter side. So please join me - on my neverending adventure of life.

Oto pierwszy post na tym nowopowstałym blogu, który będzie mieszanką moich osobistych przygód z jedzeniem, jak również innych pierdół które lubię. A lubię ich dużo. Fantastykę, literaturę, historię, ręczne dłubanie. A przede wszystkim - jedzenie. Jestem początkującym cukiernikiem-samoukiem, który i pracę, i codzienne życie traktuje z dużą dawką pasji. Naprawdę wierzę - jako że spędzamy w pracy większość naszego życia - że powinniśmy robić na codzień coś, co daje nam satysfakcję.

Blog założyłam na wniosek moich przyjaciół, bez których raczej nigdy bym się nie wzięła do prowadzenia czegoś takiego, mimo że często mam ochotę podzielić się z kimś pomysłami, produktami które odkryłam czy głupotami które upiekłam. Może znajdziecie tutaj coś, co was zainspiruje?

Dużo nauczyłam się z internetowych blogów, widziałam wiele przepięknych zdjęć; wszystko to zachęcało mnie do próbowania nowych rzeczy, cieszyło oczy albo po prostu odwracało myśli od codziennych spraw. Zapraszam was więc, byście dzielili ze mną niekończocą się przygodę życia.